Zamawiam nasienie

Głos mają hodowcy – wywiad z Sylwią Mądzelewską-Pietrzak

To już czwarty wywiad z cyklu „Głos mają hodowcy”. Przybliżamy sylwetki kolejnych współpracujących z nami hodowców.

1. Dlaczego właśnie konie? Od zawsze konie były w mojej głowie, już od dziecka dużo o nich czytałam, interesowałam się wszystkim co było z nimi związane. Poznawałam ludzi i obserwowałam jak się z nimi obchodzą, a że bywało różnie, więc sama stworzyłam sobie swój sposób na obchodzenie się z tymi pięknymi zwierzętami. Niestety w naszym mieście nie było żadnych stadnin, więc jestem raczej samoukiem. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego konie, ja po prostu muszę z nimi być, przyciągają mnie jak magnes. 2. Jakie były pierwsze Pani kontakty z końmi Tak jak wspomniałam wyżej, nasze miasto i okolica były dość ubogie w stadniny, jednak były u nas konie "dorożkarskie", nie jakieś tam z cudownymi papierami, więc jako dziecko zawsze po szkole do nich biegłam i głaskałam, jeśli właściciel pozwolił, to i poczyściłam, a nawet czasami dostałam lejce. Od kiedy pamiętam konie były moim marzeniem i od dziecka mi to nie przeszło. 3. Kiedy i jak zaczęła się Pani hodowla? Żeby rozpocząć hodowlę, musieliśmy z mężem się przeprowadzić. Tak, mąż chciał wrócić w swoje rodzinne strony, a moim warunkiem była stajnia. I tak też się stało, w 2015 roku przeprowadziliśmy się z naszymi dwoma końmi znad morza w góry. To był początek naszej hodowli, a zarazem początek spełniania marzeń. 4. Które konie i dlaczego utkwiły Pani w pamięci? Jeśli chodzi o konie w moim życiu, to bardzo utkwiły mi dwa wałachy, chyba rasy wlkp, tak mi się wydaje, choć pewności nie mam, gdyż nie były to moje konie. Dlaczego? Bo jako nastolatka byłam w nich zakochana. Jeden był koniem dorożkarskim, drugi nie bardzo się nadawał, więc właściciel go sprzedał. 5. Z których jest Pani najbardziej dumna? Najbardziej dumna jestem z mojej klaczy wielkopolskiej, klaczy Ramona (Epizod sp – Roksana wlkp po Limal sp). To moja pierwsza klacz w hodowli i jest cudowną matką, przywódcą stada i przyjaciółka. W tym odchowała pierwszą klaczkę, bo do tej pory rodziła tylko ogierki. Klaczka jest po ogierze Don Deluxe i była na czempionacie w Radzionkowie, świetnie się rozwija, liczę na nią w przyszłości, być może jako klacz hodowlaną. 6. Które przysporzyły najwięcej problemów? Problemów to może za dużo powiedziane, ale była taka jedna siwa, śliczna wielkopolska klacz. Odczuwała duży strach przed człowiekiem, nie dawała nóg, kopała ….itd., a jednak udało się ją namówić do współpracy, mamy nawet od niej źrebaka i jest przemiły. 7. Największy sukces? Uważam że moim sukcesem jest to, że robię to co kocham. Oczywiście poza tym, że najlepszą nagrodą jest zadowolenie nowego właściciela z konia wyhodowanego przeze mnie. W tym roku udało nam się sprzedać ogierka Lazy Sunday z Koni Górki (po Don Deluxe) na aukcji organizowanej przez Cichoń Dressage i mam nadzieję, że to początek naszej drogi. 8. Jakie linie, rodziny ceni Pani sobie najbardziej? Zakochana jestem w naszych koniach wielkopolskich, kiedyś marzyłam, żeby hodować tylko takie, teraz jednak troszkę się to zmienia i moje serce skradły konie ujeżdżeniowe. Totilas był koniem marzeń, ideałem konia ujeżdżeniowego. W mojej stajni mam klacz (Waldessa old) zinbredowaną na ogiera Donnerhall i klacz Leila Leilani KWPN po Gran Galaxy Win, która jest pokryta ogierem Total Diamond, synem og. Totilas. 9. Na jakiego ogiera postawiłaby Pani w najbliższym sezonie i dlaczego? Don Deluxe, jest ojcem dwóch naszych źrebaków, a w tym roku jego syna – ogierka Lazy Sunday z Koni Górki sp sprzedaliśmy na aukcji Cichoń Foals Auction w Radzionkowie za prawie 10.000 euro. Cenię sobie ogiera Don Deluxe, ale lubię stawiać na młode ogiery i przyjrzę się na pewno nowym ogierom, które wejdą do oferty Cichoń Stallions i Andreas Helgstrand. Planuję również pokryć skoczną, energiczną klacz Simona wlkp ogierem Diakato PS. 10. Jakich rad udzieliłaby Pani początkującym hodowcom? Sama jestem początkującym hodowcom, ale co ja mogę powiedzieć…że hodowla koni nie jest łatwa, tu trzeba mieć serce do koni, dużo odwagi i cierpliwości przede wszystkim, bo są też bardzo trudne chwile. Mimo, że uważam się jeszcze za nowicjuszkę w sferze hodowli, to dobrze już wiem, że to nie zawsze tak pięknie wygląda i czasami dużo wylanych łez...a tu trzeba iść do przodu. 11. Co chciałby Pani udoskonalić w swojej hodowli, co jest jeszcze do poprawienia? Jeszcze tyle mam pomysłów, że nie wiem czy zdążę. 12. Jakie problemy trapią hodowlę w Polsce i w czym widzi Pani rozwiązanie? Niestety spotkałam się wielokrotnie z niezadowalającym poziomem opieki weterynaryjnej. Jeśli jest dobry lekarz, to nie ma szans na szybką pomoc z jego strony. Często hodowca jest zdany sam na siebie i pomoc ze strony innych hodowców. Muszę przyznać, że są błędy w nazwach koni w paszportach, ponadto było zamieszanie z zarejestrowaniem w księdze wielkopolskiej, ale udało się to wyjaśnić. Należy znać przepisy i sprawdzać paszporty, tegoroczna klaczka została omyłkowo wpisana do Księgi Wstępnej, ale w końcu udało mi się „wyprostować” ten błąd bez problemu. Nie narzekam na kontakt i szybkie przyjazdy pracowników OZHK (Kraków), do którego należę. 13. Do jakiego związku Pani należy i dlaczego? Obecnie mam w stadninie konie zarejestrowane w PZHK w Księdze wlkp i sp (wspomniany Lazy Sunday z Koni Górki po Don Deluxe), oraz konie Tinkers zarejestrowane w Polskim Stowarzyszeniu Hodowców Tinkerów, konie fryzyjskie opisane w Związku Hodowców Koni Fryzyjskich.
INNE ARTYKUŁY

Jak znaleźć czempiona

czytaj

Hodowcy mają głos, czyli słów kilka
od uczestników wyjazdu
do Verden 2024

czytaj

Baszmir AA – stajenny rodzynek

czytaj
powrót do listy artykułów
Warunki stanówki
Cichoń Stallions
Warunki stanówki
Helgstrand & Schockemöhle
Warunki stanówki partnerów
Adamus & Tyszko & Orea Equestrian