03 listopada 2021
Odpowiedź nauki na potrzeby hodowców
Wydawałoby się, że tak powinno być zawsze, że zgodnie z powiedzeniem „potrzeba jest matką wynalazków” naukowcy i wynalazcy powinni wsłuchiwać się w głosy potrzebujących. Jak pokazały wydarzenia z 11-12 października czasem bywa tak, że nauka rozmija się z tym co potrzebne, pożyteczne, czy nawet bezpieczne dla zdrowia.
Tym razem, czyli 4-5 dni później w Książu było inaczej. Lekarze weterynarii, którzy pracują naukowo, będąc równocześnie praktykami, wychodzą naprzeciw potrzebom „terenu”. Nie znaczy to, że pewne ich działa nie mogą wzbudzać pewnych kontrowersji, podobnie jak ma się to np. z in vitro u ludzi. Ludzie, którym pozwolił ów zabieg powitać na świecie upragnionego potomka - są wdzięczni, inni, dorabiając do tego negatywną ideologię, będą wręcz tej metodzie przeciwni.
W hodowli koni celem każdego hodowcy jest uzyskanie najlepszego potomstwa od danej, cennej dla niego, klaczy. Nierzadko w grę wchodzi komercja, uzyskanie jak najwięcej potomstwa od najlepszej klaczy, bo móc je sprzedać za jak najlepszą cenę. Prawda jest jednak taka, że niezależnie od tego czy chodzi o zysk, czy o sentymenty, im więcej potomstwa zostawi wartościowa rodowodowo i użytkowo klacz, tym szybciej zostanie osiągnięty postęp hodowlany. Właśnie o tym traktowała konferencja pt. „BIOTECHNOLOGIA W ROZRODZIE KONI”, która odbyła się w Stadzie Ogierów Książ w połowie października. Głównym jej organizatorem była Firma Szkoleniowa Vetpraktyki (www.vetpraktyki.pl), a sam pomysł konferencji zrodził się w głowie jego założyciela - dr nauk wet. Sylwestra Zająca. Inspiracją dla niego, jak sam przyznaje, byli sami hodowcy zainteresowani metodą OPU (o której szerzej piszę niżej).
Jak napisał organizator: „Konferencja przeznaczona jest dla lekarzy weterynarii, hodowców koni, techników weterynarii, czyli dla całego środowiska hippicznego. Ma na celu zapoznanie z nowymi technikami biotechnologicznymi możliwymi do zastosowania w rozrodzie koni, korzyściami hodowlanymi i finansowymi, jakie mogą przynosić nowe technologie oraz (co bardzo istotne) ich ograniczeniami. Równolegle, ważnym zadaniem kursu jest budowanie wspólnej płaszczyzny porozumienia pomiędzy lekarzami weterynarii a hodowcami (których niestety było niewielu - przyp.autora).” Do Książa przyjechała światowa elita weterynaryjna zajmująca się biotechnologią w rozrodzie koni.
O niezwykle nowatorskiej metodzie pozyskiwania komórek jajowych (oocytów) od klaczy (OPU) i, kolokwialnie rzecz ujmując, wykorzystywaniu ich do uzyskania potomstwa danej klaczy, mówili: Duccio Panzani DVM PhD z Włoch (Dipartimento di Scienze Veterinarie Università di Pisa), Greg Staniek BVMS MRCVS(dyrektor Bourton Vale Equine Clinic w Anglii), Sylwester Zając dr nauk wet. (GFE Polska- Centrum Rozrodu Koni), Roberto Sanchez DVM z Grönwohld Hof w Niemczech, oraz Agnieszka Nowak dr nauk wet. (Uniwersyteckie Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR w Krakowie).
Na samym wstępie Duccio Panzani przypomniał o historii wprowadzenia w życie EMBRIOTRANSFERU i uczestnicy mogli dowiedzieć się, że pierwsze źrebię tak poczęte urodziło się w 1972 roku, a dopiero 10 lat później uzyskano źrebię z embrionu uprzednio zamrożonego. Pierwsze pozyskanie oocytów i ich dojrzewanie w warunkach in vitro miało miejsce w 1981 i duży wkład w to przedsięwzięcie miał lek.wet. Adam Okólski. Miłym akcentem było wspomnienie przez DUCCIO PANZANI o bardzo dużym wkładzie w rozwój embriotranferu lek.wet. Mariana Tischnera z Akademii Rolniczej w Krakowie. W tym miejscu wypada przypomnieć na czym owa metoda polega i po co się ją stosuje. Otóż po krótce rzecz ujmując jest to transfer zarodka od klaczy dawczyni do zsynchronizowanej hormonalnie z nią klaczy – biorczyni. Dzięki tej metodzie możemy pozyskać źrebięta od klaczy, które nie mogą rodzić naturalnie ( wiek, kariera sportowa, choroby, poronienia i resorpcje). Ale także chcąc uzyskać większą liczbę potomstwa od danej klaczy w jednym sezonie hodowcy sięgają po tę metodę. Rekordzistką w tym zakresie była klacz startująca w dyscyplinie polo w Argentynie, w 1 sezonie uzyskano od niej 11 źrebiąt. Pewna skokowa klacz z Francji „dała” 6 źrebiąt, a inna we Włoszech – 5. Metodę tę stosuje się też w instytutach ratujących zagrożone gatunki zwierząt (Summers et al., 1987). Metoda ta rutynowo już stosowana jest w hodowli bydła, u którego w jednej rui można pozyskać większą liczbę (od kilku do kilkunastu, a nawet więcej) embrionów, gdyż dochodzi u nich do tzw. superowulacji, czego, z reguły, nie spotyka się u klaczy. W niektórych rasach wprowadzono obostrzenia co do ilości embrionów jakie rocznie można pozyskać od jednej klaczy. U klaczy pełnej krwi embriotransferu nie można wykonywać wcale, u koni czystej krwi arabskiej niektóre kraje stosują pewien dozwolony limit, w rasie Quarter horse, u haflingerów i klaczy ras półkrwi (skokowych) w większości krajów nie ma ograniczeń. Ważnym aspektem jest dobór klaczy, która zarodek będzie nosić przez 11 miesięcy. Przez lata obserwacji i badań lekarze doszli do wniosku, że najlepszą biorczynią dla embrionu jest klacz jak najbardziej zbliżona pod względem rasy, typu, gabarytów, a nawet temperamentu, do klaczy dawczyni. Cały zabieg embriotransferu dotyczy klaczy, u których dochodzi do zapłodnienia w drogach rodnych. Można jednak przeprowadzać zabieg zapłodnienia w laboratorium – in vitro. Do tego celu konieczne jest pobranie komórek jajowych (oocytów) od klaczy. Właśnie tego dotyczy wspomniana metoda OPU (Ovum Pick Up). Pobierać można oocyty wcale jeszcze niedojrzałe, gdyż proces ten będą mogły przejść w laboratorium. Klacze, od których pobiera się komórki jajowe nie są poddawane kuracjom hormonalnym, a jedynie znieczulane, więc nie odbija się to w żaden sposób na jej zdrowiu. Proces ten można powtarzać cały rok, nawet co 2-8 tygodni. I tu bardzo dobra wiadomość dla tych hodowców, którzy chcieliby skorzystać z dobrodziejstwa jaką niesie dla hodowli metoda OPU. Otóż Centrum Rozrodu Koni GFE Polska we współpracy z dr Roberto Sanchezem, oferują tę usługę już hodowcom w Polsce. Jak ćwierkają wróble w Piasecznie, gdzie mieście się wspomniane Centrum, pierwsze komercyjne OPU od 10 klaczy zostanie wykonane już w tym miesiącu! Jedną z ciekawych metod w dziedzinie biotechnologii jest pozyskiwanie oocytów od klaczy…nieżyjącej. Otóż, jeśli hodowca straci swoją klacz, może, mimo to, doczekać się od niej źrebięcia po dowolnie wybranym ogierze. Co więc może począć zrozpaczony hodowca, gdy właśnie był świadkiem jak na wiecznie zielone pastwiska odeszła jego ukochana klacz? Może zadzwonić do swojego lekarza weterynarii, który po pobraniu jajników klaczy wysyła je do odpowiedniego laboratorium ( w Polsce np. do wspomnianego Centrum Rozrodu). Jest jeden ważny warunek - od momentu śmierci klaczy do odebrania przesyłki przez laboratorium nie może upłynąć więcej jak 6 godzin. Kolejną z omawianych na konferencji metod i ostatnio coraz szerzej stosowaną na świecie jest ICSI (Intracytoplasmic Sperm Injection) - docytoplazmatyczna iniekcja plemnika. Polega ona na wstrzyknięciu jednego wybranego plemnika do cytoplazmy dojrzałej komórki jajowej. Ponieważ założenie laboratorium ICSI jest bardzo drogie i wymaga dobrego przeszkoleni biotechnologowie, w Europie jest tylko kilka laboratoriów, które ten zabieg u koni wykonują. Przed podaniem zarodka klaczy biorczyni lub zamrożeniu go możemy zbadać płeć przyszłego źrebięcia, wykonać testy genetyczne (np. WFFS). Doskonalenie tej metody trwało wiele lat, a już w 1996 roku na świat przyszło pierwsze źrebię metodą ICSI. Natomiast 4 lata temu urodził się pierwszy źrebak poczęty z komórki jajowej, która dojrzewała w laboratorium, w którym również oczywiście dokonano zapłodnienia. Metoda ta jest bardzo skuteczna, aż 70 % klaczy, do których wprowadzono embriony pozyskane metodą ICSI, donosi ciąże.
Od kilkunastu lat na świecie przeprowadza się KLONOWANIE zwierząt, w tym również koni. Najczęściej dotyczy to znakomitych pod względem użytkowości wałachów, z które z przyczyn oczywistych, nie mogą doczekać się potomstwa (np. wał. Pieraz oo czy ET). Ale w grupie sklonowanych znalazły się także wybitne ogiery, takie jak choćby Quidam de Revel sf. Doktor Duccio Panzani podchodzi jednak dość sceptycznie do klonowania koni. Uważa się, że klony mają problemy z płodnością, klacze źrebne z ogierami-klonami znacznie częściej mają zmiany w łożyskach, źrebięta urodzone po tych ogierach są bardziej chorowite, statystycznie często cierpią na zespół niedostosowania noworodków, mają powiększone pępowiny i dość często przykurcze przednich kończyn. Światowej sławy specjalista w dziedzinie rozrodu JOHN R. NEWCOMBE DVM PhD z Uniwerstetu w Nottingham w Anglii przybliżył standardy postępowania podczas inseminacji klaczy nasieniem schłodzonym i mrożonym, rozważał wszystkie za i przeciw w codziennej praktyce w aspekcie potrzeb hodowców i możliwości lekarzy weterynarii, oraz omawiał najczęściej popełniane błędy podczas inseminacji. Poruszył między innymi aspekt utrzymywania żywotności plemników w świeżym nasieniu. Ogólnie rzecz biorąc, istnieją na to trzy sposoby: przez zwiększenie stężenia nasienia do około 50 milionów PMS/ml (PMS- plemniki o ruchu postępowym), a następnie schłodzenie do około 8°C do transportu i użytkowania do 48 godzin (ewentualnie 72h), lub utrzymywanie w temperaturze zbliżonej do pokojowej, ale nie niższej niż 16 st. C. Badania sugerują, że od ok. 16-18°C zachodzą pewne zmiany w plemnikach po schłodzeniu, co może nie zmniejszać żywotności nasienia w klaczy, ale skrócić czas jego skuteczności. Długowieczność i żywotność schłodzonego nasienia zależy od jego jakości, przetwarzania ejakulatu (wirowanie, zagęszczanie itp.), początkowej całkowitej liczby plemników o ruchu postępowym w dawce inseminacyjnej, odstępu czasowego od pobrania nasienia do owulacji klaczy.
ARNAUD EVAIN – prezes GFE (Groupe France Élevage) przybliżył metody doboru reproduktorów z perspektywy hodowli francuskiej. Powstała w 2002 roku GFE stworzyła bazę ogierów (50), ale także klaczy (ponad 3000), a także system PAX, który ma na celu ułatwienie hodowcom dokonywanie doboru par rodzicielskich. Ów system zawiera obiektywną charakterystykę klaczy i ogierów: 11 ocen budowy, 3 oceny chodów, 4 oceny dotyczące skoków, oraz 3 oceny behawioralne. Na wykładzie można było dowiedzieć się jakie są optymalne oceny każdej cechy. METODA PAX nie bierze pod uwagę rodowodów, maści i wyników w zawodach. Cały system przypomina ocenę liniową jaką stosuje wiele związków hodowlanych w Europie, w tym również w Polsce. Interesującym wykładem, szczególnie dla użytkowników klaczy w sporcie, był ten wygłoszony przez lek.wet. MAGDALENĘ PROFASKĘ-SZYMIK - lek. wet. z Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR w Krakowie. Tytuł wykładu brzmiał: „Cykl rujowy prawidłowy i patologiczny w kontekście zmian behawioralnych u klaczy sportowych. Czyli kiedy stosować ingerencję lekami hormonalnymi.” Klacze w czasie rui mogą zachowywać się na zawodach nieracjonalnie, inaczej niż zwykle, mogą być bardziej nadpobudliwe, brykać, stawiać opór we współpracy z jeźdźcem, wspinać się, rżeć w nietypowy dla nich sposób, wykazywać agresję wobec ludzi, mogą także występować objawy morzyska. Niepokój klaczy może być powodowany bolesnością jajników. Ból ten może prowadzić do wrażliwości pleców, a nawet kulawizn kończyn miednicznych. Zauważono także gorszą wydajność podczas samych nawet treningów u klaczy ze schorzeniami narządów rodnych (np. nieszczelność pochwy – zabieg plastyki sromu zw. Caslick wyeliminował problem). Istnieje spora grupa środków i metod manipulacji terminem występowania rui, a nawet zapobiegać jej występowaniu. Należy jednak liczyć się z tym, że wiele z tych metod niesie za sobą skutki uboczne, szczególnie, jeśli hodowca planuje w przyszłości użytkować klacz w rozrodzie. Zmorę hodowli jaką są CIĄŻE BLIŹNIACZE omówił Maciej Witkowski dr hab. n. wet. Prof. UR w Krakowie – Uniwersyteckie Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR w Krakowie. Wykładowca zwrócił uwagę na nierzadki błąd jaki popełniają lekarze, który polega na zbyt wczesnym pierwszym badaniu klaczy na źrebność, przed zagnieżdżeniem zarodków. Najlepszym momentem na pierwsze badanie i ewentualne usuwanie niechcianego zarodka jest 14-15 dzień po owulacji. A co mówią statystyki: 1-2% ciąż u koni to ciąże bliźniacze, 10-30% z nich kończy się samoistnymi poronieniami, 14% ciąż bliźniaczych kończy się żywo urodzonymi bliźniętami, które przeżywają ponad 2 tygodnie, aż 90% wynosi przeżywalność jednego embrionu, podczas gdy drugi pęcherzyk został usunięty przed 16 dniem ciąży.
Kolejny wykładowca, dr nauk. wet. Lucjan Witkowski przedstawił profilaktykę działania w obliczu wystąpienia zakażeń herpeswirusami typu 1 i 4. Podczas wykładu można było dowiedzieć się m.in. , że: „w większości przypadków do zakażenia herpeswirusami dochodzi u źrebiąt w pierwszych tygodniach lub miesiącach życia. Źródłem zarazków są bezobjawowi siewcy, konie chore, ale największe zagrożenie stanowią poronione płody, wody i błony płodowe. Do zakażenia niezbędny jest bliski, bezpośredni kontakt.” Mało optymistycznie zabrzmiało stwierdzenie, że mimo, iż szczepienia przeciwko EHV-1 i EHV-4 są stosowane od około 50 lat, „nadal brak jest danych jednoznacznie potwierdzających ich skuteczność. Aktualnie dostępne szczepionki przeciwko EHV-1 i EHV-4 mają różną immunogenność, nie ma jednak wiarygodnych badań porównujących poszczególne preparaty.” Najważniejsze w walce z tym wirusem jest odpowiednie profilaktyka, która jest, jak podał wykładowca, zawarta w anglojęzycznym akronimie „SISS” (6, 9): • Segregation – oddzielenie źrebnych klaczy od pozostałych koni w stadninie, • Isolation – izolacja na czas nie krótszy niż 3 tygodnie wszystkich klaczy przyjeżdżających do stadniny, w tym klaczy, które wyjechały i wracają z powrotem do stadniny, • Subdivision – podział źrebnych klaczy na małe grupy na czas ciąży, • Stress reduction – minimalizacja stresu poprzez np. unikanie zmian struktury socjalnej stada, długiego transportu, zmiany miejsca pobytu i masowego odsadzania źrebiąt. Te ogólne zasady postępowania, po adaptacji mają także zastosowanie u koni innych niż źrebne klacze. Trzy główne zasady to: 1. Podział koni na małe, odizolowane od siebie grupy. 2. Minimalizacja ryzyka przenoszenia się zakażenia pomiędzy końmi i reaktywacji zakażenia latentnego (reaktywowanego czynnikami stresowymi). 3. Maksymalne podniesienie poziomu odporności koni poprzez szczepienia. Firma Bioveta zaproponowała programy profilaktyki szczepień w hodowli koni. Bardzo wysoki poziom merytoryczny konferencji i bardzo bliska codziennej praktyce hodowlanej tematyka z całą pewnością przyniosła jej uczestnikom spory zasób wiedzy, którą będą mogli wykorzystać w swej pracy zarówno weterynaryjnej jak i hodowlanej. Mimo, że tematy wydawać by się mogło, są skierowane tylko do lekarzy weterynarii, z całą pewnością powinni ich wysłuchać hodowcy, by wiedzieć jakimi metodami dysponuje współczesna weterynaria, kiedy można, a kiedy należy wezwać lekarza weterynarii do swojej klaczy.
W hodowli koni celem każdego hodowcy jest uzyskanie najlepszego potomstwa od danej, cennej dla niego, klaczy. Nierzadko w grę wchodzi komercja, uzyskanie jak najwięcej potomstwa od najlepszej klaczy, bo móc je sprzedać za jak najlepszą cenę. Prawda jest jednak taka, że niezależnie od tego czy chodzi o zysk, czy o sentymenty, im więcej potomstwa zostawi wartościowa rodowodowo i użytkowo klacz, tym szybciej zostanie osiągnięty postęp hodowlany. Właśnie o tym traktowała konferencja pt. „BIOTECHNOLOGIA W ROZRODZIE KONI”, która odbyła się w Stadzie Ogierów Książ w połowie października. Głównym jej organizatorem była Firma Szkoleniowa Vetpraktyki (www.vetpraktyki.pl), a sam pomysł konferencji zrodził się w głowie jego założyciela - dr nauk wet. Sylwestra Zająca. Inspiracją dla niego, jak sam przyznaje, byli sami hodowcy zainteresowani metodą OPU (o której szerzej piszę niżej).
Jak napisał organizator: „Konferencja przeznaczona jest dla lekarzy weterynarii, hodowców koni, techników weterynarii, czyli dla całego środowiska hippicznego. Ma na celu zapoznanie z nowymi technikami biotechnologicznymi możliwymi do zastosowania w rozrodzie koni, korzyściami hodowlanymi i finansowymi, jakie mogą przynosić nowe technologie oraz (co bardzo istotne) ich ograniczeniami. Równolegle, ważnym zadaniem kursu jest budowanie wspólnej płaszczyzny porozumienia pomiędzy lekarzami weterynarii a hodowcami (których niestety było niewielu - przyp.autora).” Do Książa przyjechała światowa elita weterynaryjna zajmująca się biotechnologią w rozrodzie koni.
O niezwykle nowatorskiej metodzie pozyskiwania komórek jajowych (oocytów) od klaczy (OPU) i, kolokwialnie rzecz ujmując, wykorzystywaniu ich do uzyskania potomstwa danej klaczy, mówili: Duccio Panzani DVM PhD z Włoch (Dipartimento di Scienze Veterinarie Università di Pisa), Greg Staniek BVMS MRCVS(dyrektor Bourton Vale Equine Clinic w Anglii), Sylwester Zając dr nauk wet. (GFE Polska- Centrum Rozrodu Koni), Roberto Sanchez DVM z Grönwohld Hof w Niemczech, oraz Agnieszka Nowak dr nauk wet. (Uniwersyteckie Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR w Krakowie).
Na samym wstępie Duccio Panzani przypomniał o historii wprowadzenia w życie EMBRIOTRANSFERU i uczestnicy mogli dowiedzieć się, że pierwsze źrebię tak poczęte urodziło się w 1972 roku, a dopiero 10 lat później uzyskano źrebię z embrionu uprzednio zamrożonego. Pierwsze pozyskanie oocytów i ich dojrzewanie w warunkach in vitro miało miejsce w 1981 i duży wkład w to przedsięwzięcie miał lek.wet. Adam Okólski. Miłym akcentem było wspomnienie przez DUCCIO PANZANI o bardzo dużym wkładzie w rozwój embriotranferu lek.wet. Mariana Tischnera z Akademii Rolniczej w Krakowie. W tym miejscu wypada przypomnieć na czym owa metoda polega i po co się ją stosuje. Otóż po krótce rzecz ujmując jest to transfer zarodka od klaczy dawczyni do zsynchronizowanej hormonalnie z nią klaczy – biorczyni. Dzięki tej metodzie możemy pozyskać źrebięta od klaczy, które nie mogą rodzić naturalnie ( wiek, kariera sportowa, choroby, poronienia i resorpcje). Ale także chcąc uzyskać większą liczbę potomstwa od danej klaczy w jednym sezonie hodowcy sięgają po tę metodę. Rekordzistką w tym zakresie była klacz startująca w dyscyplinie polo w Argentynie, w 1 sezonie uzyskano od niej 11 źrebiąt. Pewna skokowa klacz z Francji „dała” 6 źrebiąt, a inna we Włoszech – 5. Metodę tę stosuje się też w instytutach ratujących zagrożone gatunki zwierząt (Summers et al., 1987). Metoda ta rutynowo już stosowana jest w hodowli bydła, u którego w jednej rui można pozyskać większą liczbę (od kilku do kilkunastu, a nawet więcej) embrionów, gdyż dochodzi u nich do tzw. superowulacji, czego, z reguły, nie spotyka się u klaczy. W niektórych rasach wprowadzono obostrzenia co do ilości embrionów jakie rocznie można pozyskać od jednej klaczy. U klaczy pełnej krwi embriotransferu nie można wykonywać wcale, u koni czystej krwi arabskiej niektóre kraje stosują pewien dozwolony limit, w rasie Quarter horse, u haflingerów i klaczy ras półkrwi (skokowych) w większości krajów nie ma ograniczeń. Ważnym aspektem jest dobór klaczy, która zarodek będzie nosić przez 11 miesięcy. Przez lata obserwacji i badań lekarze doszli do wniosku, że najlepszą biorczynią dla embrionu jest klacz jak najbardziej zbliżona pod względem rasy, typu, gabarytów, a nawet temperamentu, do klaczy dawczyni. Cały zabieg embriotransferu dotyczy klaczy, u których dochodzi do zapłodnienia w drogach rodnych. Można jednak przeprowadzać zabieg zapłodnienia w laboratorium – in vitro. Do tego celu konieczne jest pobranie komórek jajowych (oocytów) od klaczy. Właśnie tego dotyczy wspomniana metoda OPU (Ovum Pick Up). Pobierać można oocyty wcale jeszcze niedojrzałe, gdyż proces ten będą mogły przejść w laboratorium. Klacze, od których pobiera się komórki jajowe nie są poddawane kuracjom hormonalnym, a jedynie znieczulane, więc nie odbija się to w żaden sposób na jej zdrowiu. Proces ten można powtarzać cały rok, nawet co 2-8 tygodni. I tu bardzo dobra wiadomość dla tych hodowców, którzy chcieliby skorzystać z dobrodziejstwa jaką niesie dla hodowli metoda OPU. Otóż Centrum Rozrodu Koni GFE Polska we współpracy z dr Roberto Sanchezem, oferują tę usługę już hodowcom w Polsce. Jak ćwierkają wróble w Piasecznie, gdzie mieście się wspomniane Centrum, pierwsze komercyjne OPU od 10 klaczy zostanie wykonane już w tym miesiącu! Jedną z ciekawych metod w dziedzinie biotechnologii jest pozyskiwanie oocytów od klaczy…nieżyjącej. Otóż, jeśli hodowca straci swoją klacz, może, mimo to, doczekać się od niej źrebięcia po dowolnie wybranym ogierze. Co więc może począć zrozpaczony hodowca, gdy właśnie był świadkiem jak na wiecznie zielone pastwiska odeszła jego ukochana klacz? Może zadzwonić do swojego lekarza weterynarii, który po pobraniu jajników klaczy wysyła je do odpowiedniego laboratorium ( w Polsce np. do wspomnianego Centrum Rozrodu). Jest jeden ważny warunek - od momentu śmierci klaczy do odebrania przesyłki przez laboratorium nie może upłynąć więcej jak 6 godzin. Kolejną z omawianych na konferencji metod i ostatnio coraz szerzej stosowaną na świecie jest ICSI (Intracytoplasmic Sperm Injection) - docytoplazmatyczna iniekcja plemnika. Polega ona na wstrzyknięciu jednego wybranego plemnika do cytoplazmy dojrzałej komórki jajowej. Ponieważ założenie laboratorium ICSI jest bardzo drogie i wymaga dobrego przeszkoleni biotechnologowie, w Europie jest tylko kilka laboratoriów, które ten zabieg u koni wykonują. Przed podaniem zarodka klaczy biorczyni lub zamrożeniu go możemy zbadać płeć przyszłego źrebięcia, wykonać testy genetyczne (np. WFFS). Doskonalenie tej metody trwało wiele lat, a już w 1996 roku na świat przyszło pierwsze źrebię metodą ICSI. Natomiast 4 lata temu urodził się pierwszy źrebak poczęty z komórki jajowej, która dojrzewała w laboratorium, w którym również oczywiście dokonano zapłodnienia. Metoda ta jest bardzo skuteczna, aż 70 % klaczy, do których wprowadzono embriony pozyskane metodą ICSI, donosi ciąże.
Od kilkunastu lat na świecie przeprowadza się KLONOWANIE zwierząt, w tym również koni. Najczęściej dotyczy to znakomitych pod względem użytkowości wałachów, z które z przyczyn oczywistych, nie mogą doczekać się potomstwa (np. wał. Pieraz oo czy ET). Ale w grupie sklonowanych znalazły się także wybitne ogiery, takie jak choćby Quidam de Revel sf. Doktor Duccio Panzani podchodzi jednak dość sceptycznie do klonowania koni. Uważa się, że klony mają problemy z płodnością, klacze źrebne z ogierami-klonami znacznie częściej mają zmiany w łożyskach, źrebięta urodzone po tych ogierach są bardziej chorowite, statystycznie często cierpią na zespół niedostosowania noworodków, mają powiększone pępowiny i dość często przykurcze przednich kończyn. Światowej sławy specjalista w dziedzinie rozrodu JOHN R. NEWCOMBE DVM PhD z Uniwerstetu w Nottingham w Anglii przybliżył standardy postępowania podczas inseminacji klaczy nasieniem schłodzonym i mrożonym, rozważał wszystkie za i przeciw w codziennej praktyce w aspekcie potrzeb hodowców i możliwości lekarzy weterynarii, oraz omawiał najczęściej popełniane błędy podczas inseminacji. Poruszył między innymi aspekt utrzymywania żywotności plemników w świeżym nasieniu. Ogólnie rzecz biorąc, istnieją na to trzy sposoby: przez zwiększenie stężenia nasienia do około 50 milionów PMS/ml (PMS- plemniki o ruchu postępowym), a następnie schłodzenie do około 8°C do transportu i użytkowania do 48 godzin (ewentualnie 72h), lub utrzymywanie w temperaturze zbliżonej do pokojowej, ale nie niższej niż 16 st. C. Badania sugerują, że od ok. 16-18°C zachodzą pewne zmiany w plemnikach po schłodzeniu, co może nie zmniejszać żywotności nasienia w klaczy, ale skrócić czas jego skuteczności. Długowieczność i żywotność schłodzonego nasienia zależy od jego jakości, przetwarzania ejakulatu (wirowanie, zagęszczanie itp.), początkowej całkowitej liczby plemników o ruchu postępowym w dawce inseminacyjnej, odstępu czasowego od pobrania nasienia do owulacji klaczy.
ARNAUD EVAIN – prezes GFE (Groupe France Élevage) przybliżył metody doboru reproduktorów z perspektywy hodowli francuskiej. Powstała w 2002 roku GFE stworzyła bazę ogierów (50), ale także klaczy (ponad 3000), a także system PAX, który ma na celu ułatwienie hodowcom dokonywanie doboru par rodzicielskich. Ów system zawiera obiektywną charakterystykę klaczy i ogierów: 11 ocen budowy, 3 oceny chodów, 4 oceny dotyczące skoków, oraz 3 oceny behawioralne. Na wykładzie można było dowiedzieć się jakie są optymalne oceny każdej cechy. METODA PAX nie bierze pod uwagę rodowodów, maści i wyników w zawodach. Cały system przypomina ocenę liniową jaką stosuje wiele związków hodowlanych w Europie, w tym również w Polsce. Interesującym wykładem, szczególnie dla użytkowników klaczy w sporcie, był ten wygłoszony przez lek.wet. MAGDALENĘ PROFASKĘ-SZYMIK - lek. wet. z Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR w Krakowie. Tytuł wykładu brzmiał: „Cykl rujowy prawidłowy i patologiczny w kontekście zmian behawioralnych u klaczy sportowych. Czyli kiedy stosować ingerencję lekami hormonalnymi.” Klacze w czasie rui mogą zachowywać się na zawodach nieracjonalnie, inaczej niż zwykle, mogą być bardziej nadpobudliwe, brykać, stawiać opór we współpracy z jeźdźcem, wspinać się, rżeć w nietypowy dla nich sposób, wykazywać agresję wobec ludzi, mogą także występować objawy morzyska. Niepokój klaczy może być powodowany bolesnością jajników. Ból ten może prowadzić do wrażliwości pleców, a nawet kulawizn kończyn miednicznych. Zauważono także gorszą wydajność podczas samych nawet treningów u klaczy ze schorzeniami narządów rodnych (np. nieszczelność pochwy – zabieg plastyki sromu zw. Caslick wyeliminował problem). Istnieje spora grupa środków i metod manipulacji terminem występowania rui, a nawet zapobiegać jej występowaniu. Należy jednak liczyć się z tym, że wiele z tych metod niesie za sobą skutki uboczne, szczególnie, jeśli hodowca planuje w przyszłości użytkować klacz w rozrodzie. Zmorę hodowli jaką są CIĄŻE BLIŹNIACZE omówił Maciej Witkowski dr hab. n. wet. Prof. UR w Krakowie – Uniwersyteckie Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR w Krakowie. Wykładowca zwrócił uwagę na nierzadki błąd jaki popełniają lekarze, który polega na zbyt wczesnym pierwszym badaniu klaczy na źrebność, przed zagnieżdżeniem zarodków. Najlepszym momentem na pierwsze badanie i ewentualne usuwanie niechcianego zarodka jest 14-15 dzień po owulacji. A co mówią statystyki: 1-2% ciąż u koni to ciąże bliźniacze, 10-30% z nich kończy się samoistnymi poronieniami, 14% ciąż bliźniaczych kończy się żywo urodzonymi bliźniętami, które przeżywają ponad 2 tygodnie, aż 90% wynosi przeżywalność jednego embrionu, podczas gdy drugi pęcherzyk został usunięty przed 16 dniem ciąży.
Kolejny wykładowca, dr nauk. wet. Lucjan Witkowski przedstawił profilaktykę działania w obliczu wystąpienia zakażeń herpeswirusami typu 1 i 4. Podczas wykładu można było dowiedzieć się m.in. , że: „w większości przypadków do zakażenia herpeswirusami dochodzi u źrebiąt w pierwszych tygodniach lub miesiącach życia. Źródłem zarazków są bezobjawowi siewcy, konie chore, ale największe zagrożenie stanowią poronione płody, wody i błony płodowe. Do zakażenia niezbędny jest bliski, bezpośredni kontakt.” Mało optymistycznie zabrzmiało stwierdzenie, że mimo, iż szczepienia przeciwko EHV-1 i EHV-4 są stosowane od około 50 lat, „nadal brak jest danych jednoznacznie potwierdzających ich skuteczność. Aktualnie dostępne szczepionki przeciwko EHV-1 i EHV-4 mają różną immunogenność, nie ma jednak wiarygodnych badań porównujących poszczególne preparaty.” Najważniejsze w walce z tym wirusem jest odpowiednie profilaktyka, która jest, jak podał wykładowca, zawarta w anglojęzycznym akronimie „SISS” (6, 9): • Segregation – oddzielenie źrebnych klaczy od pozostałych koni w stadninie, • Isolation – izolacja na czas nie krótszy niż 3 tygodnie wszystkich klaczy przyjeżdżających do stadniny, w tym klaczy, które wyjechały i wracają z powrotem do stadniny, • Subdivision – podział źrebnych klaczy na małe grupy na czas ciąży, • Stress reduction – minimalizacja stresu poprzez np. unikanie zmian struktury socjalnej stada, długiego transportu, zmiany miejsca pobytu i masowego odsadzania źrebiąt. Te ogólne zasady postępowania, po adaptacji mają także zastosowanie u koni innych niż źrebne klacze. Trzy główne zasady to: 1. Podział koni na małe, odizolowane od siebie grupy. 2. Minimalizacja ryzyka przenoszenia się zakażenia pomiędzy końmi i reaktywacji zakażenia latentnego (reaktywowanego czynnikami stresowymi). 3. Maksymalne podniesienie poziomu odporności koni poprzez szczepienia. Firma Bioveta zaproponowała programy profilaktyki szczepień w hodowli koni. Bardzo wysoki poziom merytoryczny konferencji i bardzo bliska codziennej praktyce hodowlanej tematyka z całą pewnością przyniosła jej uczestnikom spory zasób wiedzy, którą będą mogli wykorzystać w swej pracy zarówno weterynaryjnej jak i hodowlanej. Mimo, że tematy wydawać by się mogło, są skierowane tylko do lekarzy weterynarii, z całą pewnością powinni ich wysłuchać hodowcy, by wiedzieć jakimi metodami dysponuje współczesna weterynaria, kiedy można, a kiedy należy wezwać lekarza weterynarii do swojej klaczy.