Zamawiam nasienie

Głos mają hodowcy – wywiad z Beatą Glista-Piwko

Po długiej przerwie wracamy do dialogu z hodowcami 😊 „Na pierwszy ogień” poszła p. Beata Glista-Piwko wraz z mężem. To hodowcy z wielkim sercem i równie wielkim uporem w dążeniu do spełniania marzeń.

1. Dlaczego właśnie konie? No cóż to nie ja je wybrałam, ale one mnie. Po prostu  już się taka urodziłam, gdy jako małe dziecko zobaczyłam je po raz pierwszy,  nie mogłam od nich oderwać oczu i myśli . Robiłam wszystko, aby codziennie z nimi być, patrzeć na nie, dotykać je, obserwować  i z nimi przebywać. 2. Jakie były pierwsze Pani kontakty z końmi. Na początku to było nawet proste, ponieważ mieszkałam na wsi i codziennie rano  drogą przejeżdżał mleczarz wozem zaprzęgniętym w jednego zimnokrwistego konia, zawsze się zatrzymywał i mogłam go wtedy pogłaskać, a nawet przejechać się kawałek. Były też konie sąsiada, które  pasły się na okolicznych łąkach. Wkrótce skończyłam 6 lat i przenieśliśmy się do miasta, gdzie rozpoczęłam naukę w szkole podstawowej, niestety nie miałam już ich  na żywo", więc zaczęłam je rysować ,  zbierać pocztówki, albumy, plakaty i książki i oczywiście "Konia Polskiego", słowem wszystko, gdzie widniał koń lub było coś o nim . W każde wakacje, ferie i święta  wyjeżdżałam na Podhale do dziadka górala, który oprócz krów i owiec, miał  również  konia pociągowego i tam już od świtu do nocy miałam go na własność. Dziadek pozwalał mi trzymać lejce i podjeżdżać od ostrewki do ostrewki, jeździć na furze siana i karmić tego konia.  Były to cudowne chwile, ale było mi ciągle mało, bo  najbardziej  na świecie  chciałam na nich jeździć, a ten koń zupełnie się do tego nie nadawał. Był narowisty, jak to koń górala😉 . Musiałam czekać bardzo długo. Po ukończeniu szkoły podstawowej i zdaniu egzaminów do liceum, w nagrodę moi cudowni rodzice załatwili ( tak, tak załatwili ) mi wyjazd na obóz jeździecki do Raculki  koło Zielonej Góry i wtedy to spełniło się moje kolejne wielkie marzenie związane z tymi cudownymi zwierzętami. Przygód, jak to na początku bywa,  miałam bardzo dużo, ale wszystkie kończyły się szczęśliwie i tak przez kolejne 4 lata zawsze 2 tygodnie spędzałam na obozie jeździeckim . Na studia wyjechałam do Łodzi i tam już miałam łatwiejszy kontakt z końmi, zwłaszcza dzięki koleżance, która miała własnego araba, na którym startowała w rajdach długodystansowych. Byłam oczarowana tymi końmi, zwłaszcza ich urodą. Dane mi było nawet tydzień spędzić w stadninie Janowie Podlaskim, na pastwiskach pod namiotem  podczas czempionatów  i aukcji . To jednak nadal nie było to, bo konie nie były moje. Po ukończeniu studiów postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. 3. Jakie były początki Pani profesjonalnego kontaktu z końmi?   Po ukończeniu studiów ruszyłam w Polskę za pracą przy koniach . Była to najlepsza metoda, aby zdobyć niezbędne doświadczenie i wiedzę praktyczną, a także pojeździć konno, szczególnie, gdy się nie ma kasy. Pracowałam przede wszystkim jako ujeżdżacz koni i instruktor,  najpierw w Strzeszynie koło Szczecinka , opiekowałam  się i  jeździłam na koniach rasy kabardyńskiej, kłusakach orłowskich, koniach tierskich , łotewskich i achałtekińskich . Stamtąd trafiłam do SO Łobez, jako pracownik stada  jeździłam na folblutach i trenowałam kłusaki  w  sulkach w Boninie, opiekowałam się prywatnymi klaczami z źrebakami, które w tym czasie tam stacjonowały.  Miałam przyjemność jeździć na takich ogierach, jak Majdan (Saturn od Manilia xx po De Corte xx), Karnet po Arak, Alt Bej młp po Elsing oo , Kanion po Dido i wielu innych . Każdy ogier miał swoją TABLICZKĘ, dzięki temu mogłam poznać potomstwo takich ogierów jak Dido, Genius, Dendryt xx, Saturn, Niferak i wielu innych. Tabliczki spowodowały, że ja też zapragnęłam hodować takie konie, nauczyłam się, że ich pochodzenie ma ogromne znaczenie! Do tej pory miałam raczej okazję jeździć na "wynalazkach", bez pochodzenia, koniach „wielorasowych”, raczej  z  kiepskimi charakterami i możliwościami użytkowymi. 4.Kiedy i jak zaczęła się Pani hodowla?   Hodowla zajęłam się wtedy, kiedy szczęśliwe trafem udało  się  nam kupić opuszczone (nadal je remontujemy), ale  bardzo  pięknie położone 10 h gospodarstwo rolne pod Łodzią. Kupiliśmy je w 1999 roku, a pierwszy źrebak urodził się w 2002 roku. Pierwszymi końmi  były  klacze angloarabskie i małopolskie zakupione  z Walewic, Mieczownicy i Ochab, oraz klacz pełnej krwi angielskiej z Kozienic. Mam ogromny sentyment do tej rasy, cenię te konie za ich inteligencję, ambicje, charakter i chęć współpracy z jeźdźcem, to konie, którym się zawsze chce. Niestety nie ma już ogierów, które byłyby sprawdzone pozytywnie w sporcie, a nie interesuje mnie hodowla koni dopłatowych. Zawsze jednak kibicuję tym koniom i śledzę ich poczynania w sporcie licząc , że  jeszcze nie wszystko stracone i będę mogła je podziwiać nie tylko w WKKW, ale również w skokach i ujeżdżeniu. 5. Z których jest Pani najbardziej dumna?   Zawsze chciałam hodować konie nie tylko piękne, ale przede wszystkim dzielne i to  jest dla mnie najważniejsze. Lubię też wyzwania, więc wszystko co się u nas urodziło pokazuję na wystawach, żeby sprawdzić ich jakość porównując je z innymi. Wszystkie, bez wyjątku, od malucha  sięgały po czołowe miejsce na wystawach hodowlanych, a później wiele z nich startowało w zawodach. To potwierdza tylko, że zarówno dobór klaczy jak i ogierów był trafiony.  Dużo radości i emocji dostarczyło nam potomstwo małopolskiego ogiera Saganek po Sajan m. Ogier Sukces po Saganek od Subiekcji po Banita jako 6-latek pod Julią Cieślar ( Bugla )  zajął 4 miejsce na MPMK w skokach przez przeszkody (na zdjęciu). Śliczna i dzielna  Ingana m po Saganek m od Indiva xxoo po Dobryń oo jako roczniak zrobiła niezłe „zamieszanie” na wystawie w Białce, ostatecznie zajmując 3 miejsce. Jako 4-latka  startowała w konkursach  ujeżdżeniowych, a następnie z powodzeniem startowała w WKKW pod swoją właścicielką,  zajmując  5 miejsce w Mistrzostwach woj. Pomorskiego w WKKW w kategorii seniorów (na zdjęciu). Suita młp po Dionizos m od Subiekcja AA po Banita AC, która wygrała wszystko na wystawach hodowlanych, nie tylko w swoich klasach, ale również  jako 3-letnia została wybrana Super Czempionką całej wystawy jako najwyżej oceniony koń spośród 130 koni  podczas Ogólnopolskiego Czempionatu Koni Ras Szlachetnych w Wiączyniu Dolnym koło Łodzi. Później, już jako 4 i 5-latka  startowała w konkursach skokowych potwierdzając swój talent i w tej dziedzinie.  Obecnie jest matką hodowlaną z licencją zarówno niemiecką jak i polską, dała trzy źrebaki. Dwa z nich: Fürst Stelvio po Fürst Sav i  Sissi po Confire ( po Colestus) zdobyły premię brandenburskiego Związku (DSP), natomiast Solista ur. 2021  po Casallcento PS  zajął 2 miejsce podczas wystawy regionalnej w Bogusławicach 2021, a sama Suita zajęła 1 miejsce wśród klaczy starszych. Jestem dumna, że nasze źrebaki za każdym razem otrzymują premie w niemieckim związku, nie tylko od klaczy z dużym dolewem koni niemieckich, ale również od  klaczy małopolskiej. Oni nie dzielą koni na rasę lepszą i gorszą, a Sissi po Cornfire od Suita m po Dionizos m, dostała się do ścisłego finału, który odbył się w Neustadt Dosse. 6. Czy jakieś konie przysporzyły problemów?   Niestety, ale  hodowla koni nie zawsze jest usłana różami i tak ogierek Sing Sing po Saganek m od Hellada po Czynel xx, który zapowiadał się na fantastycznego ogiera,  jako roczniak uległ kontuzji. Jego matka Hellada po Czynel xx od Hines m po Jar Club xx (zakupiona jako 2,5-latka) najpierw startowała w skokach, a następnie użyta w hodowli, oprócz owego ogierka, dała mi jeszcze 2 klacze: Helvetia sp po Corde hol oraz Helvetica m po Frazes m. Niestety obie klacze sprzedałam i tak zaprzepaściłam szansę na przedłużenie tej rodziny, ponieważ już więcej klaczy Hellada nie udało się zaźrebić i nie pozostawiła nam żadnej córki do hodowli. Żałuję tym bardziej, bo to  bardzo cenna rodzina walewicka klaczy Zośka, z której wywodzą się świetne konie sportowe: Haracz, Hatteria. Hellada ma obecnie 25 lat i jest z nami nadal. Przez niekompetencje weterynarza straciliśmy również klacz, którą zawieźliśmy do inseminacji mrożonym nasieniem, od tej pory  nie używam i nie będę używać nasienie mrożonego.  Nie zaufam  i już nie zaryzykuję. 7. Największy sukces?   Oczywiście  Celentina sp po Diaron OLD, która już podczas premiowania otrzymała premię Związku Brandenburskiego, następnie zakwalifikowała się  na prestiżową Aukcję Cichoń Stallions. W dniu Aukcji  zdążyła jeszcze  zająć 2 miejsce podczas  Czempionatu w Radzionkowie w klasie klaczek skokowych  i oczarować, nie tylko komisję sędziowską, ale również skradła serca publiczności, zwłaszcza tej najmłodszej. Ciągle słyszałam: „mamo, mamo patrz to ona Celentina Celentina!” To bardzo miłe uczucie słyszeć coś takiego. To również pierwszy  taki nasz sukces finansowy. Moim największym sukcesem jako hodowcy jest fakt, że konie mojej hodowli trafiają nie tylko do miłośników koni szukających koni do sportu bądź rekreacji, ale również do znanych i cenionych hodowców, to dla mnie duże wyróżnienie. Cieszy również to, że od  wielu z nich otrzymujemy miłe słowa i podziękowania, że tak dobrze są ułożone i odchowane i że, przede wszystkim, mają ogromne zaufanie do człowieka. 8. Jakie linie, rodziny ceni Pani sobie najbardziej?   Obecnie w  swojej hodowli prowadzę rodzinę żeńską wywodzącą się od klaczy Ciżma  z Bielina, bo to od niej wywodzi się klacz Celentana po Levistano. Mam też holsztyńską klacz z rodziny - stamm 776. Poprzez Subiekcję i jej córkę Suitę staram się przedłużyć ochabską rodzinę klaczy Sultane oo. Jeżeli chodzi o linie męskie to w początkowym okresie   korzystaliśmy z polskich ogierów małopolskich wyłącznie sprawdzonych w sporcie ( skoki, WKKW) , takich jak Saganek m po Sajan ( Saroyan xx ), Dionizos m po Frazes m , Frazes m, Haracz m, Browar m  ( synowie og. Sebastian po Arcus xx ), ale również sprowadzonych Nabucho Du Serein AA (FR) po Ryon D'Anzex AA(FR).   Równocześnie prowadziliśmy hodowlę koni sp, używając  nasienia  ogierów jak Corde hol, Elf sp, Imequyl sp, Qulester hol, Tjungske KWPN. Od 6 lat korzystam z ogierów zagranicznych: Fürst Sav po Foundation, Diaron OLD po Diarado hol, Baloutaire PS OS po Balou du Rouet old, Casallcento PS han po Casallco hol. Wyjątek stanowi ogier Confire hodowli SK Bielin. 9.Na jakiego ogiera postawiłaby Pani w tym sezonie?   Mam kilka już wybranych i jak zwykle mam mętlik w głowie, którego najpierw wybrać, bo przecież mam tylko 2 klacze ( nad 3-cią się zastanawiam), a ogierów jest cały katalog . Swoje klacze kojarzę zarówno z ogierami  sprawdzonymi już w hodowli,  jak i młodymi, przyszłymi gwiazdami parkurów.  Dla mnie osobiście  bardziej istotne znaczenie ma właściwy  dobór do moich konkretnych klaczy. Nie bez znaczenia jest  rodowód ogiera, kariera sportowa, ale co ważniejsze ich potomstwo. Dużą wagę przywiązuję do żeńskiej strony danego ogiera. Od 4 lat  współpracujemy ze Stacją  Cichoń Stallions i za jej pośrednictwem korzystam z oferty Deckstation Schockemöhle i  na pewno zrobię to również w tym roku. Ostateczną  decyzję o wyborze nasienia ogierów  na sezon 2022 podejmiemy po przyjściu na świat tegorocznych źrebiąt, wtedy zdecydujemy, czy używamy jeszcze raz tego samego ogiera czy wybieramy nowego. 10, Jakich rad udzieliłaby Pani początkującym hodowcom? Jeżeli ktoś z Państwa po przeczytaniu tego wywiadu chciałby się zająć hodowlą, to najpierw proszę zdobyć nie tylko rzetelną  wiedzę książkową, ale przede wszystkim praktyczną.   Hodowla to sposób na życie.  Raczej proszę nie liczyć na 8-godzinny dzień pracy z wypłatą na koniec miesiąca. Jeżeli to Państwa nie wystraszy, to wtedy możecie pomyśleć o zakupie gospodarstwa rolnego z odpowiednią ilością pastwisk i łąk, bo raczej nie da się hodować koni mając klacz w pensjonacie i tylko kilkumetrowy okólnik. Każdy świadomy hodowca wie, że bez dobrych klaczy nie ma hodowli. Jest takie przysłowie " sroka orła nie urodzi" - może zbyt dosadne, ale prawdziwe i jeszcze to, że w zasadzie każdy może hodować konie, ale tylko nielicznym rodzą się wybitne. Zgadzam się z tym. Proszę o tym  pamiętać przy podejmowaniu decyzji . Każdy z nas chce wyhodować konia, który w jakiś sposób dałby i nam  " nieśmiertelność" . Ja raczej na to nie liczę, bo najczęściej pamięta się tylko konia i jeźdźca. Wyhodowanie konia jest tylko początkiem, ale, żeby ten nasz upragniony cel się spełnił, nasz wychowanek musi  przebyć długą drogę i trafić pod skrzydła profesjonalistów, którzy, tak jak my, uwierzą w jego wyjątkowy potencjał i dadzą mu szansę się wykazać😎. Jeżeli chcesz to robić, bo to kochasz i nie możesz bez tego żyć, to na pewno Ci się uda  przeżyć ciekawie życie na wysokich obrotach. 11. Co chciałaby Pani udoskonalić w swojej hodowli, co jest jeszcze do poprawienia?   Zawsze coś można poprawić i zrobić lepiej, dlatego podglądamy najlepszych, śledzimy obecne kierunki hodowli na świecie i korzystamy z ich osiągnięć. Staramy się, jak tylko uda się nam kogoś namówić, żeby został w domu z naszymi końmi,  bywać na körungach  w Neustadt Dosse, wystawach hodowlanych, zawodach, czempionatach i oczywiście MPMK. Są to miejsca, gdzie możemy na żywo obejrzeć efekty obecnej hodowli. Jeżeli mamy  możliwość, to bierzemy udział w szkoleniach, na szczęście jest ich coraz więcej i tu również podziękowania dla ekipy Cichoń Stallion. Mamy obecnie  w swojej hodowli klacze o których marzyłam, mają bardzo dobre rodowody z najlepszych linii skokowych, są piękne, dzielne i bardzo jezdne, z dobrymi głowami  i charakterami. Możemy się już skupić tylko na znalezieniu tego odpowiedniego połączenia, które okaże  się przysłowiowym “strzałem w dziesiątkę”. 12. Jakie problemy trapią hodowlę w Polsce  i w czym widzi Pani rozwiązanie? Osobiście uważam, że jeżeli chodzi o hodowlę koni skokowych w Polsce to ta ma się bardzo dobrze, mamy świetne hodowle i konie, a że często z paszportami zachodnich związków to już inna sprawa. Bardziej jest to podyktowane tym, żeby zachować nazwę rasy, w której się urodziły, wpisanie ich do naszego związku odbiera im to miano. Według mnie dobry koń obroni się sam, bez względu na kolor paszportu. Mieszkamy w Polsce i na terenie tego kraju hodujemy konie, korzystając z osiągnięć lepszych od nas, tylko w ten sposób mamy szansę na postęp w hodowli. Z mojego punktu widzenia jako hodowcy, który ma 2 klacze hodowlane, komisja zagranicznego Związku do mnie nie przyjedzie, a wożenie klaczy z sysakiem 800 km jest bardzo uciążliwe, pochłania dużo czasu, pieniędzy i stresu, więc osobiście chciałabym wszystko załatwiać w naszym Związku. Oczywiście inaczej sytuacja ma się z dużymi prywatnymi hodowlami i oczywiście nie bez znaczenia jest fakt, że w Niemczech są związki rasowe, które funkcjonują wzorowo a ich konie to marka sama w sobie, poza tym dbają o swoich hodowców. Ja jednak nie mam z tym problemów ani kompleksów. 13. Jakie problemy napotyka Pani w swojej hodowli?   Najwięcej nerwów kosztują mnie oczywiście stanówki. Za każdym razem modlę się, żeby moje klacze miały ruje w terminie,  który będzie odpowiadał weterynarzowi i żeby nie był to weekend, a nasienie ogiera było dostępne i przyjechało na czas. Oczywiście najlepiej jest, gdy udaje się zaźrebić klacz za pierwszym razem. To tylko tyle i AŻ TYLE! 14. Do jakiego związku Pani należy i dlaczego?   Rejestruję konie w PZHK zapisując je do księgi małopolskiej oraz sp. Dla mnie jako hodowcy jest najważniejsze, żeby ktoś odebrał telefon, jak zadzwonię do biura, niestety przez wiele lat łódzki oddział OZHK był zawieszony i  z tego też  powodu przez kilka  lat nie zaźrebiałam klaczy, (brak możliwości wyrobienia paszportu, zrobienia opisu, brak wystaw itp).   Musiałam poszukać innego rozwiązania.  Od 2017 roku należymy również do Związku Brandenburskiego, gdzie wpisujemy konie do księgi DSP ( Deutsches Sportpferd). 15. Jakie pytanie nie padło?   Konie to  moja pasja, którą wspiera i podziela mój mąż, dzięki niemu możemy realizować się oboje: ja jako hodowca, a on później z wynikami  mojej pracy, jako jeździec i zawodnik 😎. To najlepszy jeździec młodych koni jakiego znam i gdyby konie mogły mówić, pewnie by to potwierdziły, a na pewno mogą to potwierdzić jeźdźcy, którzy mają okazję jeździć na naszych koniach. Dziękujemy również całej ekipie Cichoń Stallions, bo  za ich pośrednictwem  w sposób łatwy i przyjemny możemy zamówić nasienie każdego ogiera  i możemy realizować nasze plany  hodowlane. Dzięki Wam jesteśmy na najlepszej ścieżce do realizacji kolejnego marzenia - że  to u nas urodzi się koń olimpijski lub "matka " takich koni. Ponieważ jestem  niepoprawną optymistką to mam nadzieję, że doczekam tego za mojego życia. Takiego spełnienia życzę wszystkim HODOWCOM.
INNE ARTYKUŁY

Jak znaleźć czempiona

czytaj

Hodowcy mają głos, czyli słów kilka
od uczestników wyjazdu
do Verden 2024

czytaj

Baszmir AA – stajenny rodzynek

czytaj
powrót do listy artykułów
Warunki stanówki
Cichoń Stallions
Warunki stanówki
Helgstrand & Schockemöhle
Warunki stanówki partnerów
Adamus & Tyszko & Orea Equestrian